Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 2 marca 2015

Niedawno pisałem o powrocie do pracy, i o tym jak klienci potrafią szybko zmazac uśmiech z twarzy sprzedawcy w tym wypadku mojej, choć moim koleżankom i kolego również nie jest do śmiechu.
Ostatnio czytałem umieszczony na informacyjnej stronie internetowej, jak to kontrolerowi pasażer odgryzł ucho. Wydawało by sie śmieszne, ale nie jest... Co jest winny ten człowiek, że taka ma prace? W dodatku pewnie za marne grosze, czym zawinił sobie żeby go okaleczać? Tylko dlatego, że wykonuje swoją prace?
Pisze tam również, że wzrasta poziom agresji u ludzi, padają nawet liczby - rok 2013 cały 9 przypadków ataków cielesnych, natomiast 2014 - do maja, 16 !!!
Tu chciałem nadmienić, że pracownicy stacji odczuwają to samo na swojej skórze, zwłaszcza nocne zmiany. Chociażby ostatniej nocy moi koledzy doświadczyli tego dość wyraźnie gdzie klient rzucał w nich najpierw obelgami, a skończył na puszkach. Gdzie groził i gdyby nie lada oddzielająca nas od klientów pewnie by rzucił się do rękoczynów... Pytanie sie nasówa DLACZEGO? Tylko dlatego,że kolega zauważył w jakim ów osobnik jest stanie i nie chciał zgodnie z prawem, sprzedać mu alkoholu!
Napastnik wracał 4 krotnie tej nocy na stacjie, zawsze kiedy ochrona była daleko. 4 krotnie groził i robił bałagan i co...? i nic... Przykładów agresji występującej na stacji jest bardzo dużo, wręcz coraz więcej...

sobota, 5 lipca 2014

Gang staruszków...

          Nasza stacja posiada wielu stałych klientów. Bez nich dzień z życia mojej stacji byłby niezaliczony. Niektórzy startują do nas regularnie, np. pewien Pan prawie codziennie melduje się o 4 rano. Inii - różnie, kiedy mają czas. Wpadną, pogadają, opowiedzą co u nich w domu, zapytają się jak tam u nas. Czasem tylko wlecą kupią piwko, gazetę, fajeczki i wylecą:) Przyznaję się bez bicia, że są to klienci o podwyższonej "dozie" zaufania... Nie pilnuje się ich tak, jak innych. Czasem brakuje parę groszy, potem donoszą, generalnie zazwyczaj o tym pamiętają. To taki "swój klient" :D
          Niestety... stała trzyosobowa ekipa naszych starszych klientów nas zadziwiła... Od paru dni w dziwnie szybkim tempie znikała wędlinka, serki topione i mleko i inne tego typu rzeczy. Kradzieże są na porządku dziennym, więc stwierdziliśmy, że "tych gówniarzy trzeba lepiej pilnować"... Kiedyś koleżanka "w cywilu" przechadzała się po stacji. W tym samym momencie odwiedziło nas naszych troje stałych klientów z kategorii 70+. Jeden jak zawsze - po kawkę, podszedł do kasy zapłacić i zagadał co i jak. Codzienność, nic nadzwyczajnego.  Drugi i trzeci dziadek, jak zawsze przegląd prasy, potem po piwku w rączki i do kasy.                 Tymczasem... Nasza benzynowa agentka (koleżanka "w cywilu") wyczaiła GANG STARUSZKÓW. Jeden przy kasie rozmawia z naszym kolega, że co u żony, córki, kochanki, synka itd... A tych dwóch oprócz czytania gazetek, napychają kieszenie wędlinką, serkami. Do torby szybko mleczko i.... mało tego!!!! Jeden z nich pod kurtkę pakuje wycieraczki do szyb!!! Wszystko zgrabnie i płynnie, jak jeden podkrada to drugi zasłania i czyta... a trzeci papla przy kasie. 
      Akcja zorganizowana i przemyślana. Działała jak w zegareczku... I tak nasi stali klienci byli zakonspirowanym gangiem. Widocznie musieli być w partyzantce :) 


P.S. Oczywiście wszystko się wydało... Partyzantów nagrały kamery... A ile było tłumaczeń... to aż szkoda gadać. Tak, czy inaczej, zaufanie zaufaniem, a oczy trzeba mieć dookoła głowy :)

sobota, 31 maja 2014

Paliwo bezołowiowe - klient bezgłowy

            Wooow przekroczyłem tysiąc czytelników, mój pierwszy tysiąc :) Dzięki wielkie wszystkim, którzy tu zaglądają :D 
         Rzeczy, które dzieją się na stacji jest mnóstwo... niestety najczęściej nie są to przyjemne dla mnie zdarzenia. Kiedy siedzisz sobie za biurkiem, albo w domowym fotelu przed telewizorem, nie zdajesz sobie sprawy co dzieje się na stacjach benzynowych. A ja patrzę na szacownych klientów z boku i obserwuję co raz to nowe przykłady klientów bezgłowych... niestety.
        Będę dalej opisywał brutalną i nagą prawdę o moich klientach. Niestety tej złej strony mocy - chamstwa, prostactwa i cwaniactwa jest duuuuużo więcej niż kultury. No ale co poradzimy? Taki mamy świat :D Tak, czy inaczej dziękuję za ten 1000 odwiedzin :)  No i oczywiście mam nadzieję, że Ty, drogi czytelniku jesteś po dobrej stronie benzynowej mocy :D 

Pozdrawiam!

P.S. Jeżeli masz jakąś ciekawą historię bezołowiową, podziel się ze mną ! Napisz tutaj w komentarzu, na moim fejsie albo na maila : ciezkiebezolowiowe@gmail.com 

środa, 21 maja 2014

Co by powiedział Marszałek...?

         No no no... :D Dawno nic nie pisałem :)  Cisza związana była głównie z urlopem od stacji - parę dni i udało mi się złapać trochę świeżego powietrza, bez dodatku węglowodorów alifatycznych :) oraz zaznać świętego spokoju. Jak dla mnie to całkiem sporo wolnego, odpocząłem sobie, nabierałem pozytywnej energii, żeby wrócić naładowany na stacje, do pracy, do ciężkiego bezołowiowego życia :D 
         No i jestem! Pełen entuzjazmu, uśmiechu - wróciłem !   :)

         Wczoraj dopadła mnie benzynowa rzeczywistość i .... 12 godzinna dawka pracy... Wystarczyło 30 min na stanowisku, żeby uśmiech z mojej twarzy zaczął znikać... Generalnie lubię swoją pracę i ludzi, którzy ze mną pracują. No ale... hmmmm brakuje czasami kultury po drugiej stronie kasy... Przez te kilka dni udało mi się zapomnieć o benzynowych problemach w stylu: brak drobnych, słowne wyrzutki w moim kierunku, no i oczywiście sławne już pytania o wszystko... Pamiętacie torcik lodowy? Albo fajerwerki? No właśnie o to mi chodzi... Stacja jako taki supermarket ze wszystkimi produktami świata... No i tej agresji mi chyba nie brakowało... 
           Kiedyś Piłsudski powiedział:  Naród wspaniały, tylko ludzie kurwy... Wiem, że to brzmi mocno... i wiem, że On nie był nigdy na mojej stacji benzynowej i nie widział i nie słyszał tego, co ja.... A do jakich ciekawych wniosków doszedł :D :D  No hmm... tak jakoś mi się przypomniało wczoraj...Na szczęście  zostało jeszcze mnóstwo tych pozytywnych ludzi :D 

P.S. Wszystkich wspaniałych ludzi i cały wspaniały Naród zapraszam, jakby co, do mojej kasy :D 

środa, 30 kwietnia 2014

WielkaNocny WielkiHotDog

   Wieeeeelki Czwartek, Wieeeeeelki Piątek,Wieeeeeelka Sobota i wydawałoby się WIEEEEEELKAAAAAANIOOOOOC a tu niestety.... Wielka mistyfikacja .... i tylko WielkieJaja. Udawanie, celebrowanie na pokaz i na przymus. Kapitalizm wygrał z tradycją, Tak to niestety wyglądało zza mojej kasy na stacji. Chciał traf*, że miałem zmianę w ten najważniejszy w roku czas dla wierzących owieczek. Spodziewałem się, że żywego ducha nie zobaczę na stacji, że wyłączymy piece, grille i inne mięsne rarytasy odłożymy na bok - w końcu post!!!  A tu nie dość, że mięso, to jeszcze całkiem tłusty, porządny, dorodny.... klops. Naród niczym tsunami wlewał się drzwiami i oknami, głodny jak zawsze no i jeszcze bardziej zły, spragniony hot dogów benzynowych i innych pyszności.
         Naprawdę rozczulił mnie widok wielkanocnego koszyczka niesionego z lub do kościoła w jednym ręku, a w drugim cooo?? No oczywiście! A jakże! Dorodny pachnący hot-dog i to najlepiej taki XXL, albo podwójny hamburger ociekający tłuszczem ;) No komedia po prostu ;)
          No chyba, że jest jeszcze jedna ewentualność... Hot doga, hamburgerka do koszyczka i tup tup do kościółka ;) W sam raz takie... świąteczne danie ;)
       
* W tym miejscu to to samo, co pech.

piątek, 11 kwietnia 2014

Klient nasz Pan i tyle.

          Często zdarza się, nie wiedzieć czemu, że na osiem stanowisk do tankowania pięć jest wolnych, a przy trzech ustawia się dłuuuuuga kolejka aut. Zastanawiam się nad tym od jakiegoś czasu... ale to bardziej zadanie dla psychologa. Niby tak bardzo się wszyscy śpieszymy... a tymczasem na mojej stacji klienci widocznie uwielbiają stać w kolejce.
          Kiedyś wymyśliłem sobie zadowalające wytłumaczenie :) Być może wlew paliwa autka mają akurat z tej strony i czekają w kolejce konkretnie do takiego dystrybutora, żeby łatwiej tankować...? Nie minął tydzień odkąd zaznałem spokoju dzięki mojemu wytłumaczeniu i co? Odpowiedź przyszła sama i jak zwykle w mojej pracy rzeczywistość okazała się trudniejsza niż myślałem....
          Z ciekawości, i jak się potem okazało na własne nieszczęście, postanowiłem zapytać jednego z klientów, czemu stał w kolejce ponad 10 minut, skoro pozostałe pięć stanowisk było wolnych... No i się zaczęło! Jazda bez trzymanki ;) Otóż po pierwsze moje pytanie bardzo zdziwiło tego Pana. Po drugie trochę się obruszył, i tonem nieznoszącym sprzeciwu odparł, że on zawsze tankuje z dwójki, bo tam jest najlepsze paliwo i to jest jego dystrybutor. Odpowiedź mnie zdziwiła jeszcze bardziej niż jego zdziwienie moim pytaniem ;) Ale to nie koniec, bo teraz to On postanowił kontratakować i zapytał mnie o taką rzecz: właściwie to dlaczego na tej dwójce, to są lepsze paliwa niż na pozostałych stanowiskach?
         Oczy miałem jak pięciozłotówki. Już któryś raz klient wypalił do mnie z takim tekstem, że nie wiem co powiedzieć. Przez chwilę stałem jak wryty, ale zacząłem tłumaczyć, że przecież jest jeden wielki zbiornik podziemny i z każdego leci to samo paliwo ;) Klient nie wierzył, upierał się przy swoim... Wtedy do dyskusji włączyła się moja koleżanka starsza stażem, z doświadczeniem i wytłumaczyła Panu o co chodzi:
- Proszę Pana bo te na 2 to jest od Merkel, a reszta jest od Putina.
         To był dzień moich zdziwień. Spojrzałem się na nią i się roześmiałem. A jeszcze bardziej rozbawiło a wręcz "powaliło" mnie to, że ów "Pan od dwójki" w to uwierzył... I poszedł zadowolony ;)

P.S. Naprawdę zawsze trzeba mówić ludziom to, co chcą usłyszeć?

czwartek, 27 marca 2014

Przeciąganie liny i boks benzynowy...

         Pamiętam, jak w latach szkolnych jeździło się na wycieczki, obozy, ogniska i inne tego typu imprezy ;) Obowiązkowym punktem programu było oczywiście przeciąganie liny. Chyba każdy wie na czym to polega... A może niektórzy się za bardzo rozmarzyli i przeciągają do dziś? :) Tak mi się skojarzyło ostatnio... jak oglądałem taką oto sytuację na mojej stacji benzynowej ;) 
           W roli drużyny A - Pani, która podjechała zatankować swoje autko, drużyna B - dystrybutor, a lina - wiadomo - wąż z paliwem :) Miejsce gry - plac stacji paliw, stanowisko nr 6. Ilość zawodników - dwóch (człowiek i metalowa skrzynka :)

Runda 1.
            Zawodnik A podjeżdża pod dystrybutor, czyli do zawodnika B. Staje bokiem swoim autem. Wlew niestety ma z przeciwnej strony... Klientka postanawia przeciągnąć linę na swoją stronę celem skorzystania z usługi zawodnika B. Zaczyna się gra...
            Klientka ciągnie do siebie linę, napręża, mocno, coraz mocniej... próbuje sięgnąć do wlewu, nie daje rady, zawodnik B jest silny, nieustępliwy, nie daje za wygraną... Co robi kobietka? Nie poddaje się, szarpie mocno, z całych sił... wreszcie....??? Pada z twarzą na bagażniku, uderza pyszczkiem o karoserię... Proooszę Państwa... Pierwsza runda za nami... 1:0 dla dystrybutora...

Runda 2.
           Zawodnik A podnosi się, odkleja przepięknie wymalowaną twarzyczkę od karoserii, powstaje... Taaaaaak... Daje radę, wstaje! Nie poddał się!!!  Ściska mocno linę, ciągnie w prawo, w lewo, w górę, w dół.... Charakterystyczny ruch karku, strzykające kości kręgosłupa... Mina groźna, brwi skupione, czyżby przeciąganie liny przerodziło się w boks? Rozpoczyna się atak... Klientka próbuje stanowczo, szarpie zdecydowanie, grozi dystrybutorowi śmiercią, wyklina, wzbudza w sobie najgłębsze pokłady złości... Jednak zawodnik B stoi twardo, ani drgnie, nic nie robi sobie z gróźb klientki (bezczelny zakuty łeb!!!) Szarpnięcie, jeszcze jedno.... Zamach, pociągnięcie wężem.... iiiiii ???? Czy się uda?!?!?! Prrrroooooszę Paaaaaństwaaaaa co za emocjeeeee!!!!! Klienci dokoła szaleją!!! Ludzie na chodniku się zatrzymują, wszystkim brakuje oddechu, boooooooooo Klientka upaaaaaada na ziemię, słania się na kolanaaaach.... co za nokaut... Proszę Państwa, co to są za emocjeeee!!! Nie da się tego opisać słowami... Czy wstanie? Czy da radę??? Czy podniesie się z kolan???  (ależ szkoda tej pięknej sukienki!) Czy to już koniec? Nokaut w drugiej rundzie, to się często nie zdarza...
     Taaaaaaaaaaak!!! Jednogłośnie ogłoszono nokaut... Dystrybutor wygrywa!!! Jak dotąd to niekwestionowany mistrz w swojej kategorii super ciężkiej!!! Proszę Państwa, przypomnijmy historię tych zawodów - jeszcze nikomu nie udało się odebrać tego mistrzowskiego pasa!!!  Gratulacje, owacje na stojąco, brawa (naprawdę!) od publiczności.... Klientka zmieszana wstaje z kolan, nie protestuje, akceptuje wynik, uznaje siłę dystrybutora. To już koniec...
       Pokonana klientka wsiada do auta, zmienia stanowisko, ostrożnie tankuje, płaci i odjeżdża... A dystrybutor dzielnie stoi na stanowisku, gotów podjąć koleją rękawicę rzuconą przez zuchwałego siłacza...

P.S. Cała walka trwała 10 - 15 min... I tak po raz kolejny stacja benzynowa przerodziła się w ring...